Rzędkowickie Skały, Góra Zborów i Okiennik Wielki, czyli jeden dzień na Jurze

Jura Krakowsko- Częstochowska to idealny kierunek na wycieczkę zarówno taką jednodniową, jak i trwającą nawet dwa tygodnie. Mnogość pięknych miejsc sprawia, że można tam wracać bez końca, a i tak wciąż znajdzie się coś nowego do odkrycia. My szczególnie lubimy pojawiać się na Jurze jesienią, zwłaszcza wtedy gdy wszystko wokół przepięknie mieni się w jesiennych barwach. Dogodny dojazd z Krakowa sprawia, że możemy pozwolić sobie na jednodniowy wypad, nawet w najodleglejsze zakątki Jury i właśnie poniżej znajduje się jedna z naszych propozycji na taki kilkugodzinny wyjazd.


Rzędkowice Parking (szlak zielony)- Skały Rzędkowickie (szlak zielony)- Pod Górą Zborów (szlak zielony oraz czerwony)- Góra Zborów (szlak czarny)- Centrum Dziedzictwa Przyrodniczego i Kulturowego Jury

Kilka słów wstępu
Proponowana przez nas wycieczka rozpoczyna się w Rzędkowicach, a kończy niedaleko Piaseczna. Obejmuje trzy bardzo charakterystyczne miejsce w tej części Jury: Skały Rzędkowickie, Górę Zborów oraz Okiennik Wielki. By dotrzeć z Krakowa do pierwszego punktu, którym są Skały Rzędkowickie trzeba pokonać autem około 100 kilometrów, co oczywiście dowodzi temu, że Jura jest dość rozległa. W zależności od natężenie ruchu na sam dojazd potrzebujemy około dwóch godzin, a gdy jeszcze pojawią się niespodziewane przystanki, czas może się wydłużyć. 

Widoki w drodze
Zamek Pilcza w Smoleniu
Jesienią dni są coraz krótsze, więc by nie zmarnować ani jednej, cennej godziny na podbój tej części Jury najlepiej wyruszyć zaraz po śniadaniu. My w swoich planach, prócz czasu potrzebnego na samo zwiedzanie, zawsze uwzględniamy także czas dojazdu oraz powrót. Nie lubimy jeździć samochodem po zapadnięciu zmroku, więc staramy się tak gospodarować naszym czasem, by drogę powrotną rozpocząć zanim zacznie zachodzić słońce lub tuż po jego zachodzie. Podczas naszych wycieczek uwzględniamy również przerwę na obiad, który staramy się zabrać ze sobą z domu, co pozwala nam nie tylko zdecydować o tym kiedy ma się on odbyć, ale także gdzie chcemy go zjeść. Już dawno temu przekonaliśmy się, że nawet brukselka smakuje lepiej w plenerze, więc jeśli jest tylko taka możliwość to chętnie z takiego rozwiązania korzystamy. 

Skały Rzędkowickie- Skała Wysoka

A więc jak wyglądał nasz dzień na Jurze? 
W drogę wyruszyliśmy zaraz po śniadaniu zabierając ze sobą wypchany po brzegi plecak, w którym znalazło się wszystko co było nam potrzebne. Obraliśmy kierunek na Rzędkowice, gdzie mieliśmy zobaczyć pierwszą z zaplanowanych atrakcji, czyli Skały Rzędkowickie. Zanim jednak dotarliśmy na miejsce tuż za Olkuszem musieliśmy zatrzymać się na półgodzinny spacer, gdy naszym oczom ukazał się przepiękny, jesienny las. Zatrzymaliśmy się przy jednej z leśnych ścieżek, która najbardziej przykuła naszą uwagę i po prostu poszliśmy przede siebie. Po powrocie do auta, już bez postojów, udaliśmy się prosto do Rzędkowic. 






U podnóża Skał Rzędkowickich znajduje się sporych rozmiarów, darmowy parking i mimo, że była dopiero godzina 10:00, gdy się na nim pojawiliśmy, był on praktycznie zapełniony, co nas nieco zaskoczyło. Udało nam się jednak znaleźć ostatnie wolne miejsce i po zaparkowaniu samochodu mogliśmy wyruszyć w drogę, zgodnie z zielonym oznaczeniem szlaku. 






Po pokonaniu niewielkiego podejścia znaleźliśmy się w krainie zdominowanej przez imponujące, wapienne skały, które jak się okazało są wręcz oblegane przez wspinaczy. Szybko więc wyjaśniła się zagadka pełnego parkingu. Przez Skały Rzędkowickie poprowadzono ponad 450 dróg wspinaczkowych, o różnym stopniu trudności, co oczywiście ma swoje przełożenie na zróżnicowanie wiekowe wspinających się tam osób. My akurat tej dyscypliny sportu nie uprawiamy, więc swoją uwagę skupiliśmy przede wszystkim na walorach przyrodniczych. 






Większość ze znajdujących się tam skał została nazwana, a nazwy te nadali głównie wspinacze. Pośród Rzędkowickich Skał można wyróżnić między innymi: Skałę Wysoką (była to pierwsza ze skał, na którą trafiliśmy po wejściu na górę), Okiennik Rzędkowicki, Turnię Lechwora, Turnię nad Garażem, Brzuchatą Turnię, czy też Turnię Kursantów. Podjęliśmy się więc wyzwania i próbowaliśmy odszukać te najbardziej charakterystyczne idąc ścieżką u ich podnóża. 


Turnia Lechwora
Okiennik Rzędkowicki
Okiennik Rzędkowicki i Słoneczna

Po minięciu ostatnich skał, trzymając się nadal zielonego szlaku, ruszyliśmy w stronę Góry Zborów, czyli naszego drugiego punktu, który mieliśmy zaplanowany na ten dzień. Góra Zborów oddalona była od nas o niecałą godzinę marszu, a wędrówka w jej stronę okazała się niesamowicie przyjemna. Przede wszystkim wędrowaliśmy przez przepiękny, jesienny las, a prowadząca nas ścieżka była łatwa i przyjemna. Doceniliśmy również niewielką ilość turystów, którą mijaliśmy po drodze. Nasz 2,5-latek od wyjścia z auta, aż do samej Góry Zborów, szedł na własnych nóżkach, co oczywiście wprawiło nas w osłupienie. W związku z tym, że auto mieliśmy zaparkowane w Rzędkowicach i trzeba było je odebrać, w pewnym momencie postanowiliśmy rozdzielić się. Tomek wrócił tą samą trasą po samochód, a reszta ekipy poszła na Górę Zborów, gdzie ponownie się spotkaliśmy. 







Gdy doszliśmy do drogi biegnącej na Żarki naszym oczom ukazała się Góra Zborów. Można na nią wejść w dwojaki sposób: 
* szlakiem zielonym oraz czerwonym, co jest najlepszym rozwiązaniem jeśli idziemy od Rzędkowickich Skał
* szlakiem czarnym startując spod Centrum Dziedzictwa Przyrodniczego i Kulturowego Jury, gdzie mieści się duży, darmowy parking.

Góra Zborów, widok z zielonego szlaku



Góra Zborów zwana także Berkową Górą to wzniesienie o wysokości 462 m n.p.m. Przez wielu Góra Zborów uważana jest za jeden z najpiękniejszych punktów widokowych na całej Jurze. Przy dobrej widoczności można stąd podziwiać nie tylko rozległą, jurajską panoramę, ale także można ujrzeć zamki w Bobolicach, Mirowie oraz Morsku. Według jednej z legend na Górze Zborów spotykały się czarownice zmierzające na sabat na Łysej Górze, my żadnych czarownic nie spotkaliśmy, za to znów mogliśmy podziwiać imponujące, wapienne ostańce. 








Góra Zborów podobnie jak Skały Rzędkowickie to jedno z ulubionych miejsc wspinaczy skałkowych, miejsce to doceniają również nowożeńcy, którzy chętnie wykonują tam swoje ślubne sesje zdjęciowe. Nas przede wszystkim urzekły malownicze widoki i to właśnie tam, w zacisznym miejscu w pobliżu Dolnej Baszty, zorganizowaliśmy naszą przerwę obiadową. Potem wyruszyliśmy na spacer przez skalne ostańce, które także doczekały się oryginalnych nazw. 








A więc na Górze Zborów można zobaczyć: Białą Basztę, Turnię Blocheńską, Chomiczą Skałę, Dolną Basztę, Dwoistą Basztę, Dziurawy Blok, Długą Grań, Młynarza, Skałę z Sosną, Skałę z Blokiem, Skrzata, czy też Wielbłąda. Atrakcją jest również możliwość wejścia do Jaskini Głębokiej znajdującej się w dolnej części Góry Zborów, którą zwiedza się z przewodnikiem. Nam niestety nie udało się do niej zajrzeć, ale kiedyś na pewno nadrobimy. 






Górę Zborów opuściliśmy schodząc czarnym szlakiem i docierając do Centrum Dziedzictwa Przyrodniczego i Kulturowego Jury. Trasa w dół okazała się równie ciekawa jak podejście szlakiem zielonym, więc warto rozważyć takie rozwiązanie. 







Na sam koniec skierowaliśmy się na Piaseczno, a stamtąd na słynny Okiennik Wielki, zwany także Okiennikiem Dużym. Ten niesamowity skalny ostaniec zawdzięcza swą nazwę sporej wielkości otworowi, który znajduje się w jego górnej części. Wygląda on jak okno i zapewnia iście bajeczne widoki, a co najważniejsze można wejść do jego środka. Wejście jednak jest dość niebezpieczne, trzeba przejść przez wąską skalną półkę, bądź wspiąć się do otworu od drugiej strony, więc my się tego nie podjęliśmy, ale podeszliśmy na tyle blisko, na ile było to dla nas możliwe. 

Okiennik Wielki






Okiennik Wielki to była ostatnia atrakcja jaką mieliśmy zaplanowaną na ten dzień. Powoli zbliżał się zachód słońca, więc trzeba  było wracać do Krakowa. Jura jak zwykle totalnie nas oczarowała, a w naszych głowach narodził się kolejny pomysł na jednodniową jurajską wycieczkę, którą mamy nadzieję zrealizować w niedalekiej przyszłości. 

Inne wpisy dotyczące Jury Krakowsko- Częstochowskiej

2 komentarze:

  1. Jura malownicza jest...A butlę i kuchenkę, tudzież zapas wody zawsze mam w bagażniku. Nawet jeśli obiadów już nie jemy (ale fakt były wożone w słoikach, do podgrzewania)to zawsze można sobie zafundować kawkę w plenerze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My zabieramy cały sprzęt :) Butlę, kuchenkę, kawę, termos z herbatą i drugi z obiadem ;) Obiad głównie z myślą o dzieciach :)

      Usuń

Copyright © RODZINNIE DOOKOŁA ŚWIATA , Blogger