Rodzinne gry- na długie, zimowe wieczory albo bezsenne, letnie noce

Rodzinne gry- na długie, zimowe wieczory albo bezsenne, letnie noce

Było o rodzinnych grach, które można wykorzystać w podróży, więc pomyślałam, że może warto też w jednym miejscu zebrać takie gry, które ze względu na swoje gabaryty nie nadają się do samolotu, czy pociągu, ale są idealne by spędzać przy nich długie, zimowe wieczory, bądź bezsenne, letnie noce. W naszym domu zdecydowanie wiodą one prym i z każdym dniem przybywa ich coraz więcej :-)

Wsiąść do pociągu: Europa, nie będzie to żadną tajemnicą jeśli zaczniemy od tego, że uwielbiamy tą grę. Przeznaczona jest ona dla graczy od 8 roku życia, ale nasza córa po raz pierwszy zasiadła do niej mając niecałe 6 lat. Gra polega na tym, że każdy z graczy musi zdobyć jak największą liczbę punktów, które otrzymuje się za:
* utworzenie połączenia pomiędzy dwoma sąsiadującymi miastami,
* realizację Biletu poprzez utworzenie połączenia pomiędzy wskazanymi na bilecie miastami,
* stworzenie najdłuższej trasy
* za każdy dworzec, którego gracz nie umieścił na planszy.
Przed rozpoczęciem gry każdy z graczy (min. 2 osoby, max. 5 osób) otrzymuje zestaw składający się z 45 plastikowych wagoników oraz trzech dworców. Następnie gracze otrzymują po cztery karty wagonów i lokomotyw, pozostałe karty odkładamy na stos. Ze stosiku kart z wagonami i lokomotywami wybieramy 5 wierzchnich kart i układamy je na stole tak by wszyscy je mogli widzieć, będą one potrzebne w fazie dobierania, jeśli na taką się zdecydujemy. W dalszej kolejności każdy gracz otrzymuje losowo 1 kartę będącą biletem na długą trasę  oraz 3 bilety na trasy zwykłe. Z tych czterech kart musi zatrzymać minimum dwie, które będzie próbować zrealizować. Potem można przystąpić do gry. Każdy z graczy w swojej turze może wykonać tylko jedną z czterech dostępnych akcji. Akcjami są: dobieranie kart wagonów, tworzenie połączenia, dobieranie biletów oraz budowanie dworców. Oczywiście zmierzamy do tego, by zbudować jak najwięcej połączeń, próbujemy zrealizować jak najwięcej biletów i tutaj należy pamiętać o tym, że każdy bilet, którego nie udało nam się zrealizować powodują naliczenie punktów ujemnych.


Rodzinne gry do samolotu i nie tylko

Rodzinne gry do samolotu i nie tylko

Kto podróżuje z dzieckiem ten wie, że widoki za oknem, nawet te najpiękniejsze, ulubione piosenki, nawet te zaśpiewane na całe gardło, czy opowieści, nawet te najzabawniejsze, wcześniej czy później potrafią się znudzić. O ile podróżujemy własnym samochodem, to w każdej chwili możemy się zatrzymać i zrobić coś innego. A co jeśli podróżujemy samolotem, albo pociągiem? Jak wtedy zorganizować dziecku czas, by podróż nie stała się utrapieniem nie tylko dla nas, ale także dla innych pasażerów? My mamy kilka sprawdzonych sposobów, które nigdy nas nie zawiodły, a które pozwalają całej naszej trójce spędzić miło czas, nawet na ograniczonej przestrzeni. W naszym bagażu zawsze znajdzie się miejsce na ciekawą książkę, kredki, kolorowanki oraz plik białych kartek, a także na zestaw rodzinnych gier, takich które swoją objętością nie zajmują zbyt wiele miejsca, a są gwarancją naprawdę świetniej zabawy. A więc startujemy.

Sabotażysta, to jedna z tych gier karcianych, która niesamowicie wciąga, a przy okazji jest powodem do salwy śmiechu. Gracze wcielają się w role kopaczy poszukujących baryłek złota w głębokich tunelach, ale pośród nich może być sabotażysta, który za wszelką cenę będzie utrudniał kopaczom dojście do złota. Jeśli kopacze przechytrzą sabotażystę i uda im się zbudować tunel, zgarniają wówczas skarb, a sabotażysta odchodzi z pustymi rękami. Jeśli jednak to sabotażysta okaże się skuteczniejszy nagroda przypada właśnie jemu. Wygrywa ten gracz, który po trzech rundach zdobędzie więcej baryłek złota. Według informacji na pudełku gra jest odpowiednia dla dzieci od 8 roku życia, ale mogą w nią grać też dzieci młodsze, nasza córka gra w nią z nami od 6 roku życia i świetnie sobie radzi. Gra nie zajmuje więcej niż pół godziny, w rozgrywce może wziąć udział od 3 do 10 graczy.


Neapol z dzieckiem- Wezuwiusz i Herkulanum

Neapol z dzieckiem- Wezuwiusz i Herkulanum

Będąc w Neapolu warto wyruszyć na wycieczkę poza miasto. Miejsc godnych uwagi w całej Kampanii jest bardzo dużo, by zwiedzić te najbardziej znane, musielibyśmy poświęcić kilkanaście dni. Wezuwiusz, Herkulanum, Pompeje, Sorrento, Positano, Ischia, Capri, Procida to tylko niektóre z propozycji. Gdy dysponujemy znacznie krótszym czasem wybór może okazać się naprawdę bardzo ciężki, przekonaliśmy się o tym na własnej skórze. Wiedzieliśmy, że na pewno wybierzemy się na Wezuwiusza, nie udało nam się dotrzeć na Etnę, podczas naszego pobytu na Sycylii, więc tym razem nie mogliśmy odpuścić kolejnej okazji zdobycia wulkanu. Skoro zdecydowaliśmy się na Wezuwiusza, to idealnym uzupełnieniem tej wyprawy jest oczywiście spacer po jednym z miast, które przez niego zostało właśnie zniszczone. Bardzo chcieliśmy odwiedzić Pompeje, ostatecznie wybraliśmy znacznie mniejsze Herkulanum i biorąc pod uwagę intensywność tego dnia była to dobra decyzja. 

Spacer wzdłuż krateru Wezuwiusza
By dojechać do Ercolano Scavi, skąd można wyruszyć zarówno na zdobycie krateru jak i Herkulanum skorzystaliśmy z kolejki Circumvesuviana. Gdy znaleźliśmy się w Ercolano nasze pierwsze kroki skierowaliśmy do biura Vesuvio Express, które świadczy usługi transportowe i to właśnie z nimi dotarliśmy pod bramy parku narodowego. Po umówieniu się z kierowcą co do powrotu do Ercolano wyruszyliśmy na szlak prowadzący pod krater. By dotrzeć do celu potrzebowaliśmy około 15 minut, ścieżka pnie się cały czas pod górę, ale podejście nie należy do najbardziej wymagających. Szczyt Wezuwiusza znajduje się 1277 m n.p.m., jest to jedyny aktywny, lądowy wulkan w Europie. Mimo że od 1944 roku znajduje się w uśpieniu może przyprawić o zawrót głowy. Jadąc w jego stronę mieliśmy okazję zobaczyć na własne oczy skutki jego ostatniej erupcji. Z jego szczytu można podziwiać przepiękny widok na Neapol oraz Zatokę Neapolitańską, z tego też miejsca uzmysłowiliśmy sobie jak bardzo zagrożone są znajdujące się u jego podnóża miejscowości. 

Neapol z dzieckiem- miasto o 100 twarzach

Neapol z dzieckiem- miasto o 100 twarzach

Neapol to miasto, które bardzo ciężko jest zdefiniować jednym słowem, to olbrzymia metropolia o 100 twarzach, z jednej strony zachwyca przepięknymi widokami, wąskimi, klimatycznymi uliczkami, oraz przepyszną pizzą, z drugiej zaś strony może wydawać się przytłaczająca, głośna i chaotyczna, gdzie nie obowiązują żadne reguły, gdzie na skuterach jeździ się w cztery osoby, wszyscy oczywiście bez kasków, czerwone światło jest tylko sugestią, a śmieci rzuca się tam gdzie akurat się stoi, nawet jeśli kosz znajduje się tuż za plecami ;-) 

Widok z zamku Sant'Elmo
Nasze pierwsze wrażenie nie było zbyt oczywiste, niefortunny lot, który skończył się lądowaniem w Bari, trzygodzinna tułaczka autobusem na neapolitańskie lotnisko i przybycie na miejsce z 6-godzinnym opóźnieniem trochę zakrzywiło nasze odczucia. Pierwszy dzień, zamiast na zwiedzaniu i podziwianiu Neapolu, spędziliśmy w drodze. Na szczęście nasze morale znacząco się poprawiły gdy wreszcie udało nam się zasiąść we włoskiej pizzerii, a przed nami pojawiła się cudownie pachnąca neapolitańska pizza. Znów powróciła nadzieja i ciekawość, więc następnego dnia już od rana włóczyliśmy się po ulicach Neapolu :-) Nasz plan był bardzo napięty, a czas mocno ograniczony, mieliśmy tylko jeden dzień, by poznać to miasto chociaż trochę.
Z racji tego, że mieszkaliśmy w bliskiej odległości od neapolitańskiej katedry, właśnie od niej rozpoczęliśmy nasze zwiedzanie. Już dawno temu przekonaliśmy się, że włoskie kościoły są po prostu imponujące, nie mogło być inaczej i tym razem. Fasada katedry wkomponowana jest w zabudowę pobliskich kamienic, co powoduje że niespodziewanie wyrasta ona przed oczami zwiedzających.  Z zewnątrz kilka przepięknych rzeźb, a wewnątrz przepiękne freski i bogato zdobione mury.

Neapol z dzieckiem- informacje praktyczne

Neapol z dzieckiem- informacje praktyczne

Neapol to jedno z najbardziej intrygujących włoskich miast, światowa stolica pizzy oraz prania schnącego na sznurkach zawieszonych pomiędzy kamienicami. Jedni to miasto kochają i uwielbiają, inni zaś nienawidzą całym swoim sercem. Słynne powiedzonko "Zobaczyć Neapol i umrzeć" znają chyba wszyscy. Nic więc dziwnego, że i my musieliśmy tutaj przyjechać, ujrzeć na własne oczy Wezuwiusza, jednego z najbardziej niebezpiecznych wulkanów i zjeść najprawdziwszą w świecie pizzę neapolitańską. Jakie wrażenia wywarła na nas ta włoska metropolia? O tym będzie trochę później, tradycyjnie zaczynamy od informacji praktycznych.

Fragment mapy z Mapy Mizielińskich
Jak dostać się z lotniska do Neapolu?
Lotnisko Neapol Capodichino znajduje się niedaleko ścisłego centrum. By dostać się do miasta możemy skorzystać z taksówki, bądź autobusu, co oczywiście jest dużo tańszym rozwiązaniem. Na tej trasie kursuje linia Alibus, która zatrzymuje się przy Piazza Garibaldi oraz Piazza Municipio. Przystanek znajduje się kilkanaście metrów od wyjścia z hali przylotów. Wystarczy skręcić w prawo, przejść przez pasy i dalej prosto, tak jak prowadzą tabliczki z oznaczonymi Alibus. Autobusy jeżdżą średnio co 20 minut, dojazd do Piazza Garibaldi zajmuje również około 20 minut. W 2016 roku bilet kosztował 4 euro w jedną stronę, można go kupić u kierowcy. Ważny jest przez 90 minut. Więcej informacji na temat Alibusa oraz rozkłady jazdy można znaleźć tutaj.
Copyright © RODZINNIE DOOKOŁA ŚWIATA , Blogger