Rysy od słowackiej strony z dzieckiem

Mamy to ! Rysy zdobyte ! Chodziło nam to po głowie od dawna i wreszcie się udało ! Na szlak wyruszyłyśmy we dwie, w towarzystwie innej, chodzącej po górach rodzinki, męska część ekipy Rodzinnie Dookoła Świta została w domu, kiedyś i na nich przyjdzie pora ;-) Zdobywając Rysy, zdobyłyśmy naszą 11 koronę w Koronie Gór Polski. Pękamy z dumy, bo to był naprawdę wyczyn. 

Nasza dzielna dziewczynka na szczycie Rysów
Stacja elektriczki "Popradske Pleso" (szlak niebieski)- Rozejście szlaków przy Popradzkim Stawie (szlak niebieski)- Nad Żabim Potokiem (szlak czerwony)- Chata pod Rysami (szlak czerwony)- Rysy (szlak czerwony)- Chata pod Rysami- Nad Żabim Potokiem- Rozejście Szlaków przy Popradzkim Stawie- Stacja elektriczki "Popradske Pleso"

Rysy, najwyższy szczyt polskich Tatr i zarazem najwyższy szczyt polskich gór, można zdobyć na dwa sposoby, wybrać się od polskiej strony startując z Palenicy Białczańskiej, przez Morskie Oko oraz Czarny Staw pod Rysami, bądź od strony słowackiej startując z parkingu przy stacji elektriczki "Popradske Pleso" lub ze Szczyrbskiego Jeziora. Oba warianty są długie i wymagają naprawdę niezłej kondycji, przy czym wariant pierwszy ze względu na dużą ekspozycję, liczne łańcuchy jest dużo trudniejszy technicznie, dlatego my wybrałyśmy wariant numer dwa, czyli wejście na Rysy od słowackiej strony. 


Jak przygotować się do zdobycia Rysów z dzieckiem?
Tak naprawdę nasze przygotowania do zdobycia Rysów rozpoczęły się dawno, dawno temu. Każda nasza górska wędrówka przybliżała nas do tej najważniejszej, czyli wejścia na Rysy. Bez względu na to czy wędrowaliśmy po Tatrach, Beskidach, Gorcach, czy też Sudetach, wszystkie te miejsca pozwoliły nam na budowanie naszej kondycji, a także dawały nam możliwość zapoznania się z różnymi górskimi warunkami oraz przeróżnym podłożem. Rozpoczynaliśmy od spacerów dolinkami, a potem wspinaliśmy się coraz wyżej i wyżej, wybierając coraz bardziej skomplikowane podejścia. W naszym górskim portfolio znalazły się szlaki, które wymagały od nas wspinania się po skalnych blokach, oswajania się z ekspozycją, czy też schodzenia stromymi zboczami. Podczas zdobywania Małołączniaka nasza córka po raz pierwszy mogła zmierzyć się z łańcuchami, a w Szwajcarii Saksońskiej spróbować swych sił we wspinaniu się po licznych drabinkach oraz klamrach. To wszystko przyczyniło się do tego, że w momencie kiedy wyruszyłyśmy razem na szczyt Rysów byłam pewna nie tylko jej świetnej kondycji, ale także jej górskich umiejętności oraz rozwagi. 


Przebieg szlaku na Rysy od słowackiej strony
Na Rysy postanowiłyśmy wyjść z parkingu przy stacji elektriczki "Popradske Pleso". Biorąc pod uwagę długość szlaku, około 4,5 godziny w jedną stronę, stawiłyśmy się tam kwadrans po godzinie 6 rano, by mieć jak najwięcej czasu do dyspozycji. Ku naszemu zaskoczeniu aut było już całkiem sporo i jeszcze więcej osób podążających szlakiem. Pierwsza godzina wędrówki upłynęła nam na spacerze asfaltową drogą, o łagodnym nachyleniu, w kierunku Popradzkiego Stawu. Po dotarciu do rozwidlenia szlaków przy Popradzkim Stawie opuściłyśmy asfalt i wkroczyłyśmy na kamienistą ścieżkę biegnącą początkowo przez las, a potem kosodrzewinę. 

Odcinek asfaltowy z parkingu w kierunku Popradzkiego Stawu

Tak wyglądało nasze wejście na Rysy od słowackiej strony

Po mniej więcej pół godzinie marszu znalazłyśmy się na kolejnym rozwidleniu szlaków nad Żabim Potokiem. Niebieski szlak, którym do tej pory szłyśmy, odbił w lewo, w stronę Koprowej Przełęczy, a my, podążając za czerwonymi oznaczeniami szlaku, skręciłyśmy w prawo obierając kierunek na Rysy. 




Ten spiczasty szczyt to Wołowiec Mięguszowiecki


Pokonując liczne zakosy wchodziłyśmy coraz wyżej i wyżej. Za naszymi plecami zaczęły otwierać się imponujące panoramy, choć te najpiękniejsze wciąż były przed nami. Na widok słynnego słowackiego nosicza, który na własnych plecach wnosił towary do Chaty pod Rysami, gigantyczny uśmiech pojawił się na naszych twarzach. 




Gdy znalazłyśmy się na progu Żabiej Doliny Mięguszowieckiej krajobraz wokół nas nieco się zmienił, stał się zdecydowanie bardziej wysokogórski. W otoczeniu wielkich głazów dotarłyśmy do Żabich Stawów Mięguszowieckich. Największy z nich Wielki Żabi Staw Mięguszowiecki położony jest najbliżej szlaku, tuż za nim wypatrzyłyśmy Mały Żabi Staw Mięguszowiecki, a trzeci staw zwany Wyżnim Żabim Stawem Mięguszowieckim ujrzałyśmy dopiero gdy podchodziłyśmy na Rysy z Przełęczy Waga. 

Podejście pod Żabie Stawy Mięguszowieckie


Wielki Żabi Staw Mięguszowiecki

Żabie Stawy Mięguszowieckie

Po około trzech godzinach wędrówki doszłyśmy do najtrudniejszego fragmentu szlaku, skalnej półki, która z racji ekspozycji została zabezpieczona łańcuchami oraz metalowymi stopniami, zwanymi stupaczkami. W tym miejscu, przy dużym natężeniu ruchu, mogą tworzyć się niewielkie zatory. Wiki, nie mogąc doczekać się odcinka z łańcuchem, niczym rasowa kozica wspięła się po nim szybciutko do góry i zanim się obejrzałyśmy łańcuchowy fragment został za nami, a my wkroczyłyśmy do Wolnego Królestwa Rysów. 

W oczekiwaniu na wejście ubezpieczone łańcuchami







Przekraczając bramę, przywodzącą na myśl himalajskie klimaty, poczułyśmy się naprawdę wyjątkowo. Najwyżej położone tatrzańskie schronisko było już w zasięgu naszej ręki. 


Chata pod Rysami
Popradzka Kopa

Bryła Chaty pod Rysami może nie należy do tych najpiękniejszych, za to jej otoczenie powala na kolana. Przed dalszą wędrówką warto się tutaj zatrzymać na dłuższy postój i pozachwycać się widokami. My przed atakiem na szczyt odpoczywałyśmy pod schroniskiem przez godzinę popijając kofolę ;-) Poszłyśmy też zobaczyć najsłynniejszą tatrzańską toaletę. Musimy przyznać, że znajdujące się w środku okno robi robotę ;-)



Najsłynniejsza tatrzańska toaleta
Po wznowieniu wędrówki wygodnym chodnikiem ruszyłyśmy w kierunku Przełęczy Waga, zostawiając w dole budynek schroniska. Otaczające nas widoki były tak oszałamiające, że nie mogłyśmy się zdecydować w którą stronę spoglądać. W oddali ujrzałyśmy oblegany przez turystów słowacki szczyt Rysów, był to dla nas sygnał, że nasz cel jest coraz bliżej. 

W drodze na Przełęcz Waga

Przełęcz Waga 

Po prawej słowacki wierzchołek Rysów





Podchodząc kamienistą ścieżką parłyśmy do przodu, tuż przed szczytem szlak zrobił się dużo bardziej skalisty oraz stromy, co spowodowało wzmożenie naszej czujności. Nie śpiesząc się, krok po kroku, podchodziłyśmy do góry. Gdy znalazłyśmy się na szczycie, radości nie było końca. Naprawdę nam się udało ! 




Ostatnie metry przed szczytem Rysów

Roztaczające się z wierzchołka Rysów widoki po prostu wprawiły nas w osłupienie i nawet olbrzymia ilość turystów nie była w stanie zakłócić nam tej chwili. Dla nas najważniejsze było to, że jesteśmy tutaj razem i wspólnie możemy cieszyć się z naszego sukcesu. 


Słowacki wierzchołek Rysów widziany z polskiego

Mamy to ! Rysy zdobyte ! Nasza 11 korona w Koronie Gór Polski !


Czarny Staw pod Rysami

Na szczycie spędziłyśmy około pół godziny, a potem przyszła pora, by ustąpić miejsca innym. Mimo, że słowacki wierzchołek Rysów był tuż obok postanowiłyśmy na niego nie wchodzić. To na czym nam najbardziej zależało zostało osiągnięte, więc spokojnym tempem zaczęłyśmy kierować się w dół. Po dotarciu do Chaty pod Rysami, a przed ostatecznym obraniem drogi powrotnej, zrobiłyśmy kolejną godzinną przerwę, czekając na powrót naszego towarzystwa. Gdy tylko się z nami zrównali od razu zaczęłyśmy schodzić, a wszystko to za sprawą ciemnych chmur, które zaczęły kłębić się nad naszymi głowami. W obawie przed deszczem chciałyśmy jak najszybciej pokonać fragment z łańcuchami. 

A tak wyglądał wierzchołek graniczny Rysów podczas zejścia







Kolejną przerwę zaplanowaliśmy wszyscy razem nad brzegiem Wielkiego Żabiego Stawu Mięguszowieckiego, a potem w Popradzkim Stawie, gdzie zajadałyśmy się z córą pysznymi buchtami. 















Po 12 godzinach wróciłyśmy na parking przy stacji elektriczki "Popradske pleso". Po naszych dziewczynach nie było widać ani trochę zmęczenia. Asfaltowy odcinek pokonały praktycznie biegiem. 




Szlak na Rysy od słowackiej strony sprawił nam bardzo dużo przyjemności, a długa wędrówka, dzięki przepięknym widokom, nie była aż tak męcząca jak się tego spodziewałyśmy. Nie ma jednak co ukrywać, ale wejście na Rysy wymaga dobrej kondycji i obeznania z górskim terenem, bo nie jest to spacer przez dolinki, a najprawdziwsza wysokogórska wyprawa. Wybierając się na szczyt musimy zawsze racjonalnie oceniać własne siły oraz siły i umiejętności towarzyszącego nam dziecka. 

Cenne wskazówki:
* wejście na teren TANAP-u jest bezpłatne
* akcje ratunkowe na Słowacji są płatne, więc przed wyruszeniem na szlak należy wykupić stosowne ubezpieczenie, takie które będzie uwzględniać koszty akcji ratunkowych.
* szlak na Rysy jest zamknięty od 1 listopada do 14 czerwca, Chata pod Rysami również jest zamknięta w tym terminie.
* na Rysy od słowackiej strony można wyjść z pod stacji elektriczki "Popradske Pleso", bądź ze Szczyrbskiego Jeziora.
* przy stacji elektriczki "Popradske Pleso" znajduje się płatny parking (6 euro za cały dzień)
* szlak na Rysy od słowackiej strony jest długi, nam pokonanie całego odcinka w obie strony, z uwzględnieniem trzech przerw trwających około godziny, zajęło 12 godzin
* szlak ten wymaga dobrej kondycji oraz obeznania z górskim terenem, po drodze jest jeden trudniejszy fragment ubezpieczony łańcuchami, a na sam szczyt Rysów wchodzi się po skalnych podłożu
* w drodze na Rysy mijamy dwa schroniska, pierwsze nad Popradzkim Stawem, a drugie to Chata pod Rysami znajdująca się na godzinę przed szczytem
* Rysy zaliczane są do najwyższego szczytu z Korony Gór Polski, zdobywając koronę można wejść na polski wierzchołek od słowackiej strony
* wchodząc na Rysy z dzieckiem warto zabrać dla niego kask, a także w zależności od jego umiejętności, linę oraz uprząż do asekuracji
* nasza córka w momencie zdobycia Rysów miała ukończone 8 lat.

4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Dziękujemy :) Zdobywanie Rysów w towarzystwie naszej córki to była olbrzymia przyjemność :)

      Usuń
  2. Witam czyli dzieci mozna smialo zabierac.Mam córeczkę 10 lat sprytna mocna silna...Pisze tylko dlatego bo to ze sprytna mocna to nie wszystko.Chce usłyszeć czy jest BEZPIECZNIE? BRAWA DLA WAS Wczoraj zaliczyła Giewont bez mniejszego problemu...pozdr.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogólnie szlak jest bezpieczny i idzie się bardzo przyjemnie. Dwa najtrudniejsze odcinki to moment z łańcuchami i potem ostatnie kilkanaście metrów przed szczytem gdzie wchodzi się po kamieniach. W tych dwóch miejscach warto iść powoli i mieć oko na dziecko. Ja szłam tuż za córką. Ja czułam się bezpiecznie idąc tamtędy i wiedziałam też że moja córka jest skupiona i uważana.

      Usuń

Copyright © RODZINNIE DOOKOŁA ŚWIATA , Blogger